Od stażu w banku do betonu towarowego – pracuje już od 21 lat

Karolina Suszek pracuje w firmie Zbych-Pol & Mobet na stanowisku Koordynatora Produkcji i Dystrybucji Betonu, gdzie ma pod sobą 13-osobową brygadę. Opowiada o swoich początkach i pomocy jaką otrzymała od właścicieli firmy. Mówi o tym, jak na przestrzeni lat zmieniała się firma. Przytacza również ciekawe anegdoty dotyczące obsługi klientów zamawiających beton towarowy i nie tylko. Zapraszamy do przeczytania ciekawych historii z życia zawodowego Karoliny.

Karolina, cieszę się, że zgodziłaś się na rozmowę ze mną. Twój staż pracy to kawał historii naszej firmy. Pracujesz w Zbych-Pol & Mobet od 2003 roku. Opowiedz proszę, jak wyglądały Twoje początki i czym się zajmowałaś.

– Zajmowałam się szeroko pojętą administracją. Kiedyś biura były bardzo małe, a ja przebywałam w jednym pomieszczeniu z obecną Panią Prezes Iwoną Szczęsną-Dymel i z jeszcze jedną koleżanką. Zajmowałyśmy się wystawianiem faktur, obsługą sekretariatu i sprawami kadrowymi. W 2003 roku nie było jeszcze takiego podziału jak teraz na Dział Kadr i inne działy. Po 2 latach trafiłam do Działu Księgowości, gdzie pracowałam przez 4 lata. W księgowości zajmowałam się przelewami bankowymi i kiedyś nie było tak, że każdy miał laptopa i można było z niego przelewać sobie pieniądze, ale musiałyśmy jeździć do banku i składać tzw. zbiorówki. Dalej, moja praca w Zbych-Pol & Mobet to już Dział Sprzedaży i obsługa klientów. Po kilku latach aplikowałam wewnętrznie na stanowisko Koordynatora Produkcji i Dystrybucji Betonu i wygrałam ten konkurs. Koordynatorem jestem już od 3 lat.

Skąd taka decyzja o aplikacji wewnętrznej?

– Wiedziałam doskonale, że jeżeli przyjdzie nowa osoba to i tak będę musiała tą osobę przyuczyć. Stwierdziłam więc, że z moją wiedzą mogę sama zajmować to stanowisko.

Czym więc zajmuje się Koordynator Produkcji i Dystrybucji Betonu?

– Obecnie zarządzam 13-osobową brygadą. Pod moimi skrzydłami jest węzeł betoniarski, operatorzy fadrom oraz kierowcy, który jeżdżą gruszkami i wywrotkami. Zajmuję się również kontrolą stanów magazynowych. Pilnuję, by zawsze wystarczyło cementu, piasku i innych surowców niezbędnych do produkcji betonu. W zakresie moich obowiązkowych jest też obsługa budów i logistyka związana z dostawą betonu na budowy.

Czy od początku pracowałaś w firmie Zbych-Pol & Mobet?

– Swoją karierę zawodową zaczynałam jako stażystka w PKO BP w Mogilnie. Tam dowiedziałam się, że istnieje firma Zbych-Pol Zbigniew Szczęsny. W tamtym czasie poznałam również Iwonę Szczęsną. Było to jeszcze w czasach, kiedy Pan Zbigniew Szczęsny starał się o zakup firmy Mobet. Niezobowiązująco, zapytałam obecną Panią Prezes, czy znalazłaby się tam praca właśnie dla mnie. Zostałam poproszona o złożenie dokumentów. Po kilku miesiącach dostałam informację, że zaczynam tutaj pracę. Aż wstyd się przyznać, ale sytuacja wyglądała tak, że ja do końca nie wiedziałam, w którym miejscu mieści się nasz zakład, więc podczas drogi do firmy podpytywałam ludzi, gdzie znajduje się betoniarnia (śmiech). Tak to się zaczęło.

Biurowiec znajdował się wtedy naprzeciwko cmentarza, w okolicy kwiaciarni. Później moje biuro mieściło się w małym budynku przy bramie wjazdowej do zakładu (dawna portiernia – przyp. redakcji), a teraz pracuję już w budynku Działu Logistyki. Miałam więc w sumie trzy miejsca pracy, ale niezmiennie – w tej samej firmie.

Jak z Twojej perspektywy wyglądał rozwój firmy Zbych-Pol & Mobet przez te ostatnie 20 lat?

– Firma bardzo szybko się rozwijała. Pamiętam osoby, które przyjeżdżały do nas, były tutaj 2 lata wcześniej i w tym momencie zakład był już nie do poznania. Podziwiali ten rozwój. My jako pracownicy też bardzo mocno tego doświadczyliśmy, bo kompletnie zmienił się nasz komfort pracy. Pojawiły się nowe biura, wyposażenie. W tej chwili biuro, w którym pracuję i w którym znajduje się Dział Logistyki, to można śmiało o nim powiedzieć, że jest jedną z wizytówek naszego zakładu. Pamiętam dziury w drogach, budynki w kolorze różu i pamiętam też to, jak szybko szef był to w stanie wyremontować. Trwało to naprawdę krótko. Pamiętam jeszcze jak ludzie pracowali na placu, pod gołym niebem, a teraz mogą pracować pod dachem.

Była to dla Ciebie zupełnie nowa praca. Kto od samego początku wdrażał Cię w pracę tutaj?

– Miałam wtedy 20 lat, byłam osobą z krótkim stażem i od początku we wszystko wdrażała mnie obecna Pani Prezes Iwona Szczęsna-Dymel. Bardzo dużo mi pokazała, bardzo dużo mnie nauczyła. Dalej w Dziale Księgowości wdrażała mnie we wszystko najpierw Pani Elżbieta, a później nasza obecna Główna Księgowa Magdalena. Firma się rozwijała i nastąpiło utworzenie Działu Handlowego, takiego z prawdziwego zdarzenia. Wtedy też ja zostałam koordynatorem w Dziale Sprzedaży. Jeżeli chodzi o Dział Sprzedaży i wszystkie kwestie związane z logistyką betonu towarowego – wszystkiego uczył mnie nasz były pracownik Sebastian.

Tak jak mówiłem, Twoja praca to kawał historii tutaj. Przeszłaś też przez wiele działów.

– To prawda, bardzo przywiązałam się do naszej firmy, ale także do osób, z którymi aktualnie pracuję. Widziałam jak dorastały dzieci właścicieli firmy, widziałam jak borykali się z pewnymi trudnościami. Mimo tego potrafili zawsze znaleźć czas, by poznać pracownika. Bardzo doceniam wsparcie, które od początku miałam od właścicieli. Nie tylko na polu zawodowym. Byłam wtedy młoda i za wsparcie, jakie w tamtym czasie otrzymałam od obecnej Pani Prezes – jestem ogromnie wdzięczna. Wiadomo, młodość liczy się też z tym, że człowiek popełnia błędy, ale właściciele byli w tym wszystkim bardzo wyrozumiali. Mieli naprawdę dużą odwagę, że zaufali mi w tamtym czasie i mnie zatrudnili. Jak widać, jestem tutaj do dziś.

Z tym wsparciem – niezwiązanym do końca z pracą – mam też pewną anegdotę. Miałam taką sytuację, że pierwszy raz nie zdałam egzaminu na Prawo Jazdy, a szefowa miała wtedy nowego Matiza. Powiedziała pół żartem, pół serio: „Co? Nie możesz zdać Prawa Jazdy? Wsiadaj i ucz się bo masz mi zdać ten egzamin”. I pamiętam, że jeździłam tym Matizem u nas na placu. To była naprawdę fajna sytuacja, którą wspominam do dzisiaj. No i oczywiście zdałam (śmiech).

Jak widzisz swoją przyszłość?

– Trudno mi teraz o tym powiedzieć, dlatego, że staram się wielu spraw po prostu nie planować. 3 lata temu ukończyłam studia, o których zawsze marzyłam i w końcu mi się udało. Ja ciągle szukam nowych wyzwań i nigdy nie wiadomo co przyjdzie mi do głowy (śmiech). Lubię po prostu adrenalinę, lubię jak coś się dzieje. Faktem jest, że bardzo często się denerwuje, ale faktycznie nie lubię tej monotonii.

Jak jesteśmy przy temacie stresu, to powiedz mi – co Twoim zdaniem – jest najtrudniejsze w pracy na Twoim stanowisku?

– Praca z ludźmi. Staram się pracować z nimi w takiej formie… koleżeńskiej. Każda osoba jest jednak inna. Jedna lubi pożartować, inna już nie. Największym kłopotem jest na pewno dotarcie do każdego i to w taki sposób, aby nikt nie czuł się urażony. Gdy są jakieś kłótnie, nieporozumienia, staram się je na bieżąco wyjaśniać i organizuję spotkania. Chcę, by ta współpraca była jak najlepsza.

Ale ta praca to na pewno nie tylko trudne sytuacje, ale też bardziej pozytywne, a czasami nawet zabawne. Pracujesz przecież w obsłudze klienta. Zdarzały Ci się jakieś zabawne sytuacje związane z klientami?

– Zdarzały się, ale wynikały one zazwyczaj z tego, że klient nie posiadał jakiejkolwiek wiedzy o produkcie, jakim jest beton. Miałam sytuację, że Pan się zapytał, czy mogłabym „tak dla jego wyobraźni” powiedzieć, jak wygląda metr sześcienny. Mieliśmy również taką sytuację, że Pani zapytała, czy może sobie odebrać sama beton, a po jakimś czasie przyjechała po niego samochodem osobowym i tak naprawdę chodziło jej o cement. Przeważnie jest tak, że mąż mówi do żony: „Zadzwoń i zapytaj się o ten beton” albo „Zamów ten beton”. Czasami też jest odwrotnie, że klient mówi, że chce cement, a tak naprawdę chce zamówić beton. Czasami klienci mówią o zamówieniu w przeliczeniu na tony, a tak naprawdę myślą o metrach sześciennych. My jako sprzedawcy musimy być więc bardzo ostrożni.

A co takiego lubisz w Twojej pracy?

– Za codzienne wyzwania i dynamikę pracy. W moich codziennych obowiązkach nie brakuje nowych wyzwań i konieczności elastycznego reagowania na zmieniające się okoliczności. Moja rola wymaga stałej koordynacji i monitorowania na bieżąco sytuacji na budowach. Nie jest to praca polegająca jedynie na porannym dostarczeniu materiałów i popołudniowym powrocie. Zdarza się, że jeden kierowca w ciągu dnia realizuje dostawy na 3 lub 4 różnych budowach, a to wymaga ode mnie ciągłej świadomości, gdzie w danym momencie znajduje się każdy z moich pracowników. Zdarzają się również nietypowe, nieprzewidziane sytuacje, gdy klient informuje nas o zmianie zapotrzebowania na beton. Wtedy muszę szybko zidentyfikować, który z kierowców może zrealizować tę dodatkową dostawę, a także sprawdzić, czy nie zakłóci to harmonogramu prac na naszej produkcji. Codziennie otrzymuję raporty o stanie surowców, aby móc zaplanować odpowiednią produkcję. Ważne jest również bieżące prognozowanie i przygotowywanie się na nagłe zamówienia, np. od firm brukarskich.

Mimo licznych wyzwań, bardzo cenię sobie współpracę z moim 13-osobowym zespołem oraz z osobami z biura. Jesteśmy zgraną ekipą i zawsze możemy na siebie liczyć. Mam również satysfakcję z możliwości wdrażania do pracy nowych osób, jak choćby Eweliny z naszego biura czy Agnieszki, która obecnie odpowiada za przygotowanie całej produkcji. Dobrze układa mi się również współpraca z naszym koordynatorem ds. zakupów Dariuszem.

Jaką radę miałabyś dla nowych pracowników, którzy przychodzą do naszego zakładu?

– Moim zdaniem, najważniejsze tutaj jest zaangażowanie. Niekoniecznie trzeba mieć ukończone szkoły o profilu budowlanym, chociaż jej ukończenie na pewno jest dodatkowym atutem. Człowiek zaangażowany jest z natury dociekliwy i chce się uczyć. To jest najważniejsza cecha.

A masz jakieś pasje poza pracą?

– Bardzo lubię wypoczywać nad jeziorem, lubię wędkować z mężem. Chwilę relaksu znajduję również podczas prac w ogrodzie i słuchania muzyki. Słucham naprawdę dużo, głównie POP-u, no i Męskiego Grania (śmiech).